Kjaerbye o kulisach swojego upadku. "Codziennie budziłem się z chęcią przeproszenia chłopaków z Astralis"
Myślę, że przez wiele lat obwiniałem się za to, że spaliłem mosty z moimi byłymi kolegami z drużyny, którzy byli dla mnie prawie jak rodzina. Podpisałem kontrakt z inną drużyną i nie mogłem się z nimi pożegnać, spojrzeć im w oczy i powiedzieć: "Dobra, chłopaki, ruszam dalej". Cztery lata zajęło mi wybaczenie sobie tego. Codziennie budziłem się z chęcią przeproszenia moich byłych kolegów z drużyny i wyrzucenia tego z siebie, ale nie potrafiłem ruszyć dalej, ponieważ myślałem, że wyjście i przeproszenie jest oznaką mojej słabości lub tego, że nie wierzę w projekt North. Musiałem żyć dalej i starać się robić wszystko, co w mojej mocy, mimo że psychicznie było mi ciężko patrzeć, jak Astralis radzi sobie tak dobrze. Cieszyłem się ich szczęściem, ale dla mnie było to bardzo demotywujące. Za dużo myślałem o sobie, a także trochę przytyłem. Nie byłem w dobrej kondycji psychicznej i nie potrafiłem się zresetować i stać się lepszą wersją samego siebie- Markus "Kjaerbye" Kjærbye dla Dexerto