Zdjęcie: ESLTurnieje pokroju DreamHacka są czymś więcej niż rozgrywki, w których gramy o punkty premium na ESL czy FACEIT. Miałyśmy się spiąć na swoje wyżyny, by pokazać się na scenie europejskiej. Ubolewam więc nad tym, że nie sprostałyśmy zadaniu. Straciłyśmy szansę udowodnienia, że w Polsce też potrafimy grać dobrze w CS-a. Z Project C czy pride znajdujemy się w gronie drużyn, które mają jeszcze sporo do przejścia, by wspiąć się na poziom reprezentowany przez XSET, Galaxy Racer czy NOFEAR5. Różnica jest znacząca. Powiem więcej – do czołówki nie mamy podjazdu. I trudno mi powiedzieć, co musiałybyśmy poświęcić, by to zmienić. Sam wiesz, jak trudno przeskoczyć pewną przepaść w świecie męskiego CS-a. Na kobiecej scenie sytuacja wygląda podobnie.- Julia "JuLKaa" Marek dla Weszło Esport
Źródło: Weszło Esport