Szczerze mówiąc, zazdroszczę zawodnikom z wielkiej czwórki organizacji z regionu CIS. To wspaniałe, gdy pracujesz z profesjonalistami i możesz w pełni skoncentrować się na swoich bezpośrednich obowiązkach. Szanuję też niektóre młode organizacje, które pracują w dobrej wierze i szanują swoich zawodników mimo małych budżetów. Ale ten wpis nie jest o tym, jak wspaniale jest w naszym rosnącym i silnym regionie CS:GO, ale raczej o drugiej stronie medalu. W ciągu ostatnich kilku lat byłem zszokowany tym, jak ludzie w CIS pozwalają sobie na prowadzenie biznesu. Na razie zostawię historię o poprzedniej organizacji na inny czas i opowiem inną ciekawą historię, która przytrafiła się nam ostatnio i poważnie mnie wkurzyła. Kiedy opuściliśmy Winstrike, kilka organizacji zgłosiło się do nas z ofertami. Jedna z nich jest bardzo szanowana i odnosi spore sukcesy w regionie CIS. Od razu zaoferowali nam świetne warunki plus premię za podpisanie umowy. W każdy możliwy sposób zachęcali nas do podpisania kontraktu, ponieważ obawiali się, że inne organizacje zaoferują nam więcej i podpiszą z nami umowę. Byliśmy pod takim wrażeniem tego specjalnego traktowania i zainteresowania naszą drużyną, że nawet nie szukaliśmy innych opcji, odrzuciliśmy wszystkie inne oferty i zaakceptowaliśmy ich warunki. Kilka dni później, cała drużyna podpisała kontrakty i wysłała je do naszej przyszłej organizacji, aby zostały podpisane z ich strony. Niestety, drogi czytelniku, najwyraźniej ja lub ktoś z naszej drużyny obraził starych lub nowych bogów i gdy tylko nasze serca się uspokoiły i zaczęliśmy odliczać dni do oficjalnego ogłoszenia naszej przyszłej drużyny, nadeszła smutna wiadomość: kontrakty nie zostaną podpisane, ponieważ organizacja nie ma budżetu na naszą drużynę. Tak, dobrze słyszeliście, najpierw nas podpisali, a potem powiedzieli, że nie mają pieniędzy. Zawsze myślałem, że profesjonalne drużyny sportowe i normalne drużyny esportowe mają co kwartał zebranie akcjonariuszy, na którym podejmują decyzje dotyczące polityki transferowej i planów na przyszłość firmy, a dopiero PO tym decydują się na kupno lub sprzedaż zawodników, ale chyba w esporcie w CIS wszystko jest możliwe. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, co dzieje się na niższych szczeblach i na jakie manipulacje i sztuczki pozwalają sobie organizacje CIS. Chciałbym, aby wszyscy dążyli do tego, aby stać się jak najlepszą organizacją w naszym regionie, a nie próbowali wyrwać kawałek od nowych inwestorów, którzy nie są dobrze zorientowani w esporcie i którzy później odchodzą z esportu z powodu oszustwa. Chciałbym, aby organizacje szanowały swoich graczy, a nie próbowały wzbogacić się na niewolniczych kontraktach i składaniu pustych obietnic każdego dnia. Niewiele możemy jednak z tym zrobić. Możemy płakać i oskarżać cały świat o niesprawiedliwe traktowanie, ponieważ uczciwie wykonujemy swoją pracę i trenujemy 6 dni w tygodniu, aby stać się lepszymi, a takie sytuacje są bardzo frustrujące. Albo możemy dalej ciężko trenować i pracować. Osobiście wierzę, że ciężka praca i poświęcenie zawsze się opłacają, dlatego jeden ze słynnych rzymskich poetów powiedział: "AMAT VICTORIA CURAM!". Moja drużyna i ja szukamy teraz organizacji, którą moglibyśmy reprezentować. Już drugi miesiąc z rzędu jesteśmy na 22. miejscu w rankingu HLTV i nadal będziemy grać razem. Mamy wysokie ambicje i rozsądne żądania co do warunków kontraktu. Mamy nadzieję, że społeczność nas wesprze.- Dmitry "hooch" Bogdanov